TRE – Trauma Release Exercises. Ćwiczenia uwalniające od napięć, stresu i traumy.

My, homo sapiens, nauczyliśmy się kontrolować emocje i nie okazywać uczuć, ponieważ są postrzegane jako słabość. Gdy mówimy o kimś, że trzęsie się ze strachu, albo nie może opanować drżenia rąk, ma to zdecydowanie pejoratywne zabarwienie, jesteśmy przekonani, że to patologiczny przejaw zdenerwowania. W związku z tym blokując naturalny mechanizm obronny jakim jest dygotanie, nie mamy szansy rozluźnić napiętych mięśni i uwolnić hormonów stresu, które nas zatruwają i w efekcie prowadzą do pourazowych traum. Tymczasem drżenie jest jak najbardziej zdrową i prawidłową reakcją naszego organizmu po stresującej sytuacji.

Szczęki

Ja doświadczyłam kiedyś tego atawistycznego instynktu. Było to 20 lat temu na Bahamach.  Z rodziną i grupą znajomych popłynęliśmy na Exuma Islands, żeby obserwować rekiny cytrynowe i iguany. Nasi miejscowi przewodnicy karmili rekiny i płaszczki pływające w płytkiej lazurowej wodzie, a my obserwowaliśmy i świetnie się bawiliśmy. Potem poszliśmy snorklować naokoło wyspy poinstruowania przez  naszych kreolskich przewodników, by w razie spotkania rekina pod wodą nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów. Płynęłam powoli podziwiając cudowny podwodny świat, gdy w pewnym momencie z boku dojrzałam łypiące oko i ostre zęby rekina. Takiego mniej więcej 3-4 metry długości. Pomyślałam, że zachowam się rozsądnie i nie będę według wskazań wykonywać gwałtownych ruchów. Niestety, prąd wokół wyspy był tak silny, że moje spokojne ruchy nic nie dawały, poruszałam się wzdłuż brzegu. Wtedy uruchomił mi się mechanizm fight or flight. Poczułam się jak w filmie Szczęki. Nie chciałam dać się pożreć żywcem i rozpaczliwie zaczęłam płynąć w stronę najbliżej zacumowanych jachtów, wdrapałam się po linach i przeskakując z jednego  jachtu na drugi znalazłam się na płytszej wodzie, gdzie prąd nie był już tak silny. Gdy wyszłam na plażę, nogi trzęsły mi się jak oszalałe. W ten sposób mój organizm uwalniał traumatyczne przeżycia. 

Jak działa mechanizm stresu?

Nasz przodek w sytuacji zagrożenia, na przykład przysłowiowego już spotkania oko w oko z tygrysem szablozębnym, uruchamiał reakcje obronne, zesztywnienie lub mechanizm fight or flight, czyli walki lub ucieczki. Problem się szybko rozwiązywał, jeśli nasz przodek nie został pożarty i zdołał zabić tygrysa albo uciec, jego organizm odzyskiwał równowagę. W naszych czasach stres chwilowy staje się przewlekły, mózg ich nie odróżnia, w stanie nieustannego zagrożenia, produkuje ogromne ilości zabójczego kortyzolu, nasze serce wali jak oszalałe, czujemy ucisk w brzuchu i mamy kłopoty z koncentracją lub dla odmiany popadamy w bezsilność i odrętwienie.

Jak instynktownie radzą sobie z traumą dzikie zwierzęta?

Bezkresny arktyczyny krajobraz. Kamery filmowców z National Geographic rejestrują niedźwiedzia polarnego ściganego przez helikopter z badaczami, którzy chcą go zaczipować. Zwierzę próbuje uciec, jednak naukowcom udaje się trafić w niego zastrzykiem ze środkiem uspokajającym. Niedźwiedź zastyga, a gdy dochodzi do siebie, jego ciałem wstrząsa niekontrolowane drżenie, a kończyny wykonują spazmatyczne ruchy. Trwa to dobrych kilkanaście minut, po wszystkim  niedźwiedź zaczyna głęboko dyszeć. To swoiste dopełnienie jego reakcji na zagrożenie, sposób na rozładowanie emocji i pozbycie się całego mnóstwa toksycznych substancji chemicznych, które w przeciwnym razie zatruwałyby jego organizm. 

Obserwacja sytuacji z niedźwiedziem polarnym zainspirowała doktora  Petera A. Levine’a do odkrycia, iż dzikie zwierzęta dochodzą do siebie po traumie poprzez niekontrolowane skurcze mięśni. Levine próbował przenieść na nasz ludzki grunt instynktowne zachowania dzikich zwierząt. Koncepcję tę rozwinął dr David Berceli, który stworzył TRE, Trauma Releasing Exercises, specjalny program ćwiczeń pomocny przy radzeniu sobie z traumatycznych przeżyciami.

Na czym polega Trauma Release Exercise?

TRE to opracowana przez Davida Berceliego metoda uwalniania od stresu i traumy. Cała sekwencja ćwiczeń mająca uwolnić traumatyczne przeżycia zapisane w naszych tkankach polega na rozluźnieniu ciała i uwolnieniu napięć poprzez wprowadzenie się w niekontrolowane drżenie i wibracje. Pozwala to na powrót do równowagi całego organizmu, pozbycie się toksycznych hormonów stresu i rozluźnienie napiętych w odruchu zastygnięcia z przerażenia mięśni i to nawet wiele lat po traumie.

Z TRE zetknęłam się jakiś czas temu w SPA w Głęboczku. Pan Sławek, który przeprowadza tam zabiegi z Integracji Strukturalnej namówił mnie, bym przyszła na popołudniowe zajęcia z TRE. Nigdy wcześniej o tym nie słyszałam, ale metoda uwalniania stresu wydała mi się bardzo intrygująca, a ja jestem otwarta na wszelkie nowości, więc oczywiście skorzystałam. Próbowałam potem kilkakrotnie wykonywać ćwiczenia w domu, potem o nich zapomniałam, aż teraz, w czasie gdy rozprzestrzeniający się coronavirus dodał nam jeszcze większego, bardzo poważnego stresu do naszego i tak stresującego życia, przypomniałam sobie o metodzie i chciałabym się nią podzielić. Większość z nas jest uziemiona w domach, pracujemy zdalnie a nasze pociechy uczą się online, nie możemy spotykać się ze znajomymi, by odreagować w grupie i poczuć się bezpiecznie, nawet fitness cluby są pozamykane.

Co możemy zrobić, by skutecznie odstresować się bez wychodzenia z domu?

Możemy znaleźć w sieci filmik instruktażowy z TRE i wykonać ćwiczenia, a pozbędziemy się napięć i szkodliwych substancji spowodowanych stresującą sytuacją. Wszyscy mamy ten mechanizm obronny w sobie, wystarczy wsłuchać się w siebie i odnaleźć w ciele moment drżenia za pomocą sekwencji ćwiczeń. Będziemy potrzebować tylko maty do jogi i wygodnego ubrania.

Jak przebiega TRE?

Na początku wykonujemy coś w rodzaju kilkuminutowej rozgrzewki połączonej z rozciąganiem, następnie przez około 5 minut robimy krzesełko przy ścianie, szukamy takiej wysokości, by nie czuć bólu mięśni, tylko lekkie drżenie jak przy pilatesie czy jodze, gdy pobudzamy mięśnie głębokie. 

Shake it up! Shake it up!

Potem przystępujemy do właściwej części, leżąc na plecach na macie łączymy stopy podeszwami, kolana luźno opadają i już po chwili możemy czuć lekkie drżenie mięśni udowo-lędźwiowych, które może się nasilać, wstrząsy przychodzą falami i odchodzą, są całkowicie bezpieczne i naturalne, a jeśli czujemy się niekomfortowo, w każdej chwili możemy je przerwać. Po jakimś czasie można unieść miednicę, by wibracje przeniosły się na górną część ciała. Zostajemy w tej pozycji 5 minut albo pół godziny, tyle ile potrzebujemy. Nie zapominamy o głębokim oddychaniu przeponą. Aby zakończyć ćwiczenie opuszczamy miednicę, rozprostowujemy nogi i pozostajemy przez kilka minut w relaksacji. Powoli wstajemy. Ja wstaję z maty po takim seansie bardzo rozluźniona i trochę zmęczona, jestem przekona, że to działa. 

Terapeuta TRE: “Są tylko dwa rodzaje ssaków, które zapomniały jak wprowadzić się w to uwalniające od traumy drżenie – ludzie i zwierzęta w zoo.” 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *