Halo, halo, czy wiecie co to jest haloterapia? Ja też do niedawna nie wiedziałam, chociaż zdarzało mi się z niej korzystać i jestem głęboko przekonana, że wy również się jej poddaliście, choć pewnie o tym nie wiecie. Jako że jestem Krakowianką, często od dziecka spędzałam czas w kopalni soli w Wieliczce. A gdy moja córka miała jako kilkulatka silne alergie wziewne i nic już nie pomagało, chodziłyśmy do solnej groty, co przynosiło jej ulgę. To właśnie haloterapia, holistyczna terapia polegająca na wdychaniu chlorku sodu. Nazwa pochodzi od starogreckiego halos – sól i terapia, czyli leczenie. Dzięki temu, że sól posiada właściwości antyseptyczne używano jej od wieków do odkażania ran. Od dawna w sanatoriach poddawano kuracjuszy leczniczemu działaniu rozpylonego solnego aerozolu w tężniach oraz inhalacjom solankowym. Obecnie solne groty i mini tężnie zagościły w wielu miejscach w strefach wellness w SPA oraz są coraz popularniejsze w dużych miastach.
Grota solna
Solną grotę odkrywam na nowo w hotelowym SPA w kurorcie narciarskim w Alpach, przy okazji dowiadując się z tabliczki informacyjnej, że nazywa się to haloterapia. Ściany pokryto tu solnymi blokami, a podłogę wysypano grubymi ziarnami różowej himalajskiej soli, co zapewnia świetny masaż stóp po całym dniu na nartach. Sól himalajska to najbardziej ceniony rodzaj soli, ponieważ jest najczystsza i zawiera wiele skoncentrowanych cennych minerałów, oprócz chlorku sodu także magnez, potas, wapń, brom i jod. Temperatura w grocie wynosi 18-24 stopnie, wilgotność 40-60%, powietrze w grotach jest czyste, zjonizowane ujemnie, bez pyłków i alergenów. Haloterapia wspomaga nasz system nerwowo-mięśniowy, kostny, a także układ odpornościowy, gdyż dzięki wzmocnieniu śluzówki łatwiej zwalczyć infekcje. Szczególnie dobrze działa na układ oddechowy, gdyż rozszerza oskrzela, nawilża i oczyszcza śluzówkę, łagodzi kaszel, astmę, zapalenie zatok, zapobiega infekcjom bakteryjnym i wirusowym. Jod zawarty w soli ma zbawienny wpływ na niedoczynność tarczycy. Haloterapia działa również dobroczynnie na skórę, oczyszcza ją, redukuje trądzik, pomaga zredukować cellulit.
Wyciszenie i relaksacja
Mikroklimat groty solnej przyjemnie odpręża, usuwa zmęczenie, pomaga przy nerwicach i stresie. Uciekam do solnej groty, by wypocząć po saunie, bo tu panuje cisza. Pobyt tutaj koi zmysły, słychać łagodną relaksacyjną muzykę, zmieniają się kolory świateł, więc dodatkowo mam zapewnioną chromoterapię, wdycham rozpylaną co jakiś czas solankę.
Z haloterapii warto skorzystać jeśli mieszkasz w wielkim mieście, w okresie natężonego smogu, w czasie intensywnego pylenia, albo po prostu gdy pracujesz w klimatyzowanym pomieszczeniu. Przynosi to ulgę naszemu układowi oddechowemu. Można też po prostu uciec tu na chwilę od zgiełku miejskiej dżungli, by się zrelaksować i wyciszyć. Podobno 45-minutowy seans w grocie solnej działa jak kilka dni spędzonych nad morzem.
Haloterapia w domu
W domowym SPA warto pamiętać o tej łatwo dostępnej i niedrogiej terapii. Można zrobić inhalację solankową, wsypujemy do miski garść soli, zalewamy gorącą wodą i trzymamy głowę przykrytą ręcznikiem nad naczyniem około 10 minut. Po bieganiu czy intensywnym treningu polecam z kolei kąpiel w solance, do wanny sypiemy dość dużo soli i wylegujemy się w ciepłej wodzie. Działa zarówno sól jak i ciepło. Poprawia się ukrwienie nie tylko skóry, ale i narządów wewnętrznych. Ponadto kryształki soli pozostają na skórze, wnikają w pory i powodują w efekcie hipertermię, czyli przegrzanie zmęczonych mięśni, co wpływa na ich regenerację. Do kąpieli możemy użyć soli himalajskiej, bocheńskiej, iwonickiej, z Morza Martwego, przyjemnie też dodać kilka kropli ulubionego olejku do aromaterapii lub suszonej lawendy, rozmarynu czy szałwii. Lubię też używać świecznika z soli himalajskiej, oprócz tego, że daje piękne, ciepłe, kojące refleksy, jonizuje powietrze ujemnie i oczyszcza pomieszczenia z elektrosmogu.
I tak relaks po nartach w nastrojowej grocie solnej, zainspirował mnie do wpisu o tej dostępnej, prostej i niedrogiej metodzie terapeutycznej, którą pewnie wszyscy stosowaliśmy, tylko kto wiedział, że tak się nazywa?