Terapeutyczne właściwości obserwowania ptaków

Birdwatching – jako nauczycielka angielskiego czasem przy okazji nauczania słownictwa związanego ze spędzaniem wolnego czasu natrafiałam na to słowo, jednak zawsze kojarzyło mi się z jakimś odległym hobby dla emerytów z Anglii czy Niemiec. Owszem, będąc w Peru z ekscytacją obserwowałam kondory w kanionie rzeki Colca odrywające się gdzieś w dole ze skalnych półek albo pingwiny nad Pacyfikiem czy flamingi na Karaibach, ale to był element egzotycznych wypraw. Aż tu niedawno, spędzając majówkę w czasach zarazy nad Biebrzą i chodząc z lornetką o świcie po bagnach poczułam, że birdwatching mnie nomen omen wciągnął. 

Do Dworu Dobarz, pięknie położonego pensjonatu przy nadbiebrzańskich rozlewiskach, wybieraliśmy się z moim mężem w porze kwitnienia knieci błotnej czyli kaczeńcy  od kilku lat. Bez skutku, bo miejsc nigdy w dworze nie było. Teraz, w czasie gdy hotele i pensjonaty dopiero stopniowo otwierają swoje podwoje, a granice jeszcze zamknięte, nareszcie się nam udało. Okazało się, że moje skojarzenie z  hobby dla starszych Anglików i Niemców były jak najbardziej uzasadnione. To głównie oni z rocznym wyprzedzeniem rezerwują tu miejsca na najpiękniejszy spektakl jaki odbywa się nad Biebrzą na przełomie kwietnia i maja, wiosenne przeloty ptaków. Nie na darmo rozlewiska Biebrzy zwane są Mekką europejskich ornitologów.

Nadbiebrzańskie krajobrazy są chyba najbardziej polskie, kwitnące grusze, jabłonie i bociany.

Jakie ptaki spotkaliśmy nad Biebrzą?

Pierwsze oczywiście rzucają się w oczy bociany, nie trzeba ich wypatrywać, mają gniazda praktycznie przy każdym domostwie. Gdy czytałam książkę na leżaku nad stawem bociek mieszkający po sąsiedzku godzinami polował na żaby, a nawet węże. Prawie równie częste są żurawie, zawsze w parach, więc jeszcze przed złożeniem jaj, dumnie kroczą po polach lub przelatują nad głowami jak w japońskich grafikach. Najciekawsze ptaki, które właśnie nad Biebrzę przyciągają obcokrajowców z aparatami z baaardzo długimi obiektywami są bataliony. Nazwa wywodzi się stąd, że w okresie godowym  samce  z pięknymi kryzami wokół szyi, każdy o innym ubarwieniu, walczą ze sobą w absolutnej ciszy. Właśnie teraz wypada okres ich przelotów, niestety nie spotkaliśmy ich w tym roku było dla nich za sucho i na swój przysmak, larwy muszek żyjace na wodzie musiały polecieć gdzie indziej. 

Żeglując o zachodzie słońca po Narwii katamaranem Narwany Biebrzyk pana Zenka widzieliśmy przelatującego tam i z powrotem nad taflą rzeki zimorodka. Jego niezwykle piękny niebieski metaliczny grzbiet i złocisty brzuszek to… barwy ochronne. Ryba pod wodą odbiera go jako złote błyski słońca na tle błękitnego nieba. Te cenne informacje pochodzą oczywiście od pana Zenka. Pokazał nam też intensywnie żółtą, przepiękną wilgę z czarnymi skrzydełkami i równie żółciutkego trznadla o przecudnym świergocie. Do tej pory nie przypuszczałam, że w Polsce można spotkać aż tak piękne i kolorowe ptaki.

Wypatrywanie ptaków jest ekscytujące i uspakające zarazem. Fot. Paweł Augustyn

Nie najpiękniejszy może, ale zrobił na mnie sympatyczne wrażenie był trzciniak, maleńki ptaszek, tak leciutki, że siedział na trzcinie i pozwolił się sobie przyglądać, kiedy po kostki w wodzie wlewającej się do goretexowych butów brodziliśmy o świcie po Barwiku. Przez większość drogi latał nad nami bekas, jedyny chyba ptak który wydaje śmieszny odgłos, coś między terkotaniem a kozim beczeniem nie przy pomocy gardła, a pocierając o siebie wibrujące sterówki w ogonie.  W oddali na gałęzi dostrzegliśmy też orła bielika, majestatyczny ptak. A na Białym Grądzie mieliśmy świetne stanowisko do obserwowania brodzących w wodzie rycyków z długimi, cieniutkimi dziobami. 

Na dudka polowaliśmy dwa weekendy pod rząd. Słyszeliśmy go wielokrotnie, ale dopiero tuż przed naszym wyjazdem udało nam się go wypatrzyć. Mieszkał w charakterstycznej dziupli w obciętej wierzbie niedaleko naszego dworu. Z upolowanym robalem w dziobku czekał cierpliwie na gałęzi w oddali aż sobie pójdziemy, żeby spokojnie nakarmić pisklęta. Więc sobie poszliśmy, aby maluszki za bardzo nie wygłodniały.

Niezapomniane rejsy Narwanym Biebrzykiem z panem Zenkiem po Narwii.

Jakie korzyści dla zdrowia i samopoczucia płyną z obserwowania ptaków?

Obserwowanie ptaków prócz czystej przyjemności niesie ze soba wiele korzyści dla zdrowia, przede wszystkim jest to obcowanie z przyrodą. Zanurzenie się w niej, zatrzymanie, odkrywanie jej cudów przynosi ukojenie i resetuje nasze bombardowane nadmiarem bodźców zmysły. Wypatrując batalionów nad Biebrzą jesteśmy otoczeni rozlewiskami porośniętymi trzcinami, turzycą i kniecią błotną, dookoła lasy nasycające nasze oczy zielenią i dostarczające nam, mieszczuchom tlenu. To bardzo uspokaja, wycisza, obniża ciśnienie krwi i poziom hormonów stresu. 

Najpiękniejsze odgłosy natury, jakimi są ptasie trele mają zbawienny wpływ na nasze zdrowie psychiczne, łagodzą niepokój, depresję, sprawiają, że jesteśmy odprężeni, zrelaksowani i mamy lepszą koncentrację. Pozwalają odpocząć po męczącym i niszczącym nasz system nerwowy hałasie miasta. 

Obserwowanie ptaków ma wiele  wspólnego z medytacją. Aby wypatrzyć dudka czy zimorodka trzeba czekać w ciszy i skupieniu czasami długie godziny. W tym czasie możemy uspokoić rozbiegane myśli, wyciszyć emocje skupić się na oddechu. Praktykujemy również mindfulness, wypatrując wilgi czy trznadla zanurzamy się w teraźniejszości, nie ma czasu na rozpamiętywanie przeszłości lub martwienie się o przyszłość, tu i teraz, na bagnach, w lesie czy w zaroślach, z lornetką w dłoni skupiamy się na wypatrywaniu naszego wymarzonego okazu. 

Obserwowanie ptaków uczy nas też cierpliwości i odraczania gratyfikacji. Przy okazji nie tylko rozwijamy intelekt, zajmując się nowym hobby i poszerzając wiedzę, zwiększamy funkcje poznawcze naszego mózgu, opóźniamy jego degenerację i zagrożenie Alzheimerem.

Ćwiczymy również refleks. Według bressonowskiej koncepcji decydującego momentu zrobienie dobrego ujęcia np. zimorodkowi, który jest szybki i zwinny jak koliberek wymaga szybkiej reakcji, czujności umysłu i koordynacji ruchowej. 

„Fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości”.

Henri Cartier-Bresson

Przypuszczaliście, że ptaki w Polsce mogą być tak barwne? 

Zimorodek

Dudek

Wilga

Gdzie na birdwatching?

Aby doświadczyć cudownego, kojącego uczucia oglądania ptaków warto wyjechać nad Biebrzę na przełomie kwietnia i maja, w porze jesiennych przelotów również nad Biebrzę lub ujście Warty, zimą nad Bałtyk, najlepiej na Hel. Ale nawet wyjście do parku czy lasu położonego w pobliżu z połączone z uważnym wsłuchaniem się w ptasi świergot czy z leniwym obserwowaniem kaczek lądująch na tafli stawu uspokoi nas i wyciszy negatywne myśli. Wczoraj na przykład w Królewskich Łazienkach obserwowałam pływające mandarynki, te jedne z najbardziej kolorowych i piękniejszych ptaków, jakie można zobaczyć w Polsce  przyleciały do nas z Japonii i Chin. Wśród wybujałej, wiosennej zieleni, kwitnących bzów i kasztanowców na gładkiej tafli wody prezentowały się zjawiskowo. A w konarach drzew kojące ptasie trele. Cudowny relaks w mieście jeśli ma się godzinę czy dwie na spacer. Miłego, uważnego  obserwowania ptaków i wsłuchiwania się w ich świergot.

Zdjęcia ptaków pochodzą z Pixabay.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *