Zabieg Gemology w Zamku Topacz

Art Spa w Zamku Topacz to jedno z moich ulubionych. Jestem wręcz zakochana w ich zabiegach aromaterapeutycznych z użyciem moich ukochanych kosmetyków Aromatherapy Associates. Ale ponieważ lubię próbować nowych rzeczy ucieszyłam się, że niedawno w zamkowych lochach mieszczących Spa zagościła marka Gemology. Jest to francuska firma oferująca mineralne kosmetyki. W luksusowych  kremach, maskach i koncentratach oraz zabiegach wykorzystuje się bogactwo szlachetnych i półszlachetnych kamieni, a ja kocham czerpać z ich uzdrawiającej ciało i ducha mocy. Mikroelementy występują w naszym organizmie w śladowych ilościach, jednak są niezbędne do wielu funkcji życiowych, między innymi do wzrostu i procesów naprawczych tkanek. Jednak nasz organizm nie wytwarza ich sam, więc musimy ich dostarczyć z zewnątrz, na przykład z podarowanych nam przez naturę minerałów. W kosmetykach Gemology znajduje się żelazo, cynk, miedź, krzem i inne pierwiastki śladowe wyselekcjonowane z jadeitu, ametystu, turmalinu, czy różowego kwarcu, które odpowiednio dobrane wspomagają odmładzanie i regenerację skóry oraz chronią przed wolnymi rodnikami.

Tym razem mamy łazienkę z widokiem na park i staw.

 

W menu Art Spa Zamku Topacz zaintrygował mnie mineralizujący rytuał z wulkanu Rotorua w Nowej Zelandii. Już się rozmarzyłam, oczami wyobraźni ujrzałam bulgoczące i ziejące siarką egzotyczne kratery wulkanu, ale doczytałam, że okład działa samorozgrzewająco, a nasze lato jest wystarczająco gorące, więc rezygnuję z buchajacych lawą rytuałów i po wypełnieniu ankiety i rozmowie z terapeutką decyduję się na dopasowany do potrzeb mojej skóry i masaż i peeling.

Masaż Gemology Art Spa kamieniami szlachetnymi poprzedzony wybranym peelingiem ciała

Sympatyczna masażystka  rozpyla nad moją głową zapach Gemology, aby wprowadzić mnie w rytuał. Wciągam aromat w nozdrza i niestety nie podoba mi się, jest perfumeryjny, banalny i mdły. Przyzwyczajona do zamkowych aromaterapeutycznych zabiegów czuję się rozczarowana. Ale że bardzo chciałam wypróbować zabieg Gemology ze względu na kamienie, z których mocy uwielbiam czerpać, więc nastawiam się pozytywnie. Muszę jeszcze wybrać rodzaj peelingu, może być z perły, perydotu szafiru lub rubinu. Rubin wybieram intuicyjnie, choć masażystka namawia mnie na peeling szafirowy, który działa antyoksydacyjnie i stymuluje syntezę kolagenu. Okazuje się, że wybrałam idealnie, akurat potrzebowałam doenergetyzowania.

Rubin to czerwona odmiana korundu, pomaga w procesach oczyszczania, dodaje energii i sił witalnych, przynosi równowagę. odbudowuje wiarę i optymizm, ma dobroczynny wpływ na grasicę, stąd wzmacnia odporność organizmu, a także leczy anemię i poprawia krążenie. Terapeutka najpierw zwilża ciało oliwką, a potem posypuje je rubinowym pyłem. Czuję się jak królowa. Nic dziwnego, rubin jest królewskim klejnotem. W czasie dość mocnego masażu wygładzona peelingiem skóra chłonie bogactwo cennych mikroelementów zawartych w kremie. Masaż wykonywany jest gorącym kwarcem, najpierw przezroczystym, o najsilniejszych ze wszystkich kamieni wibracjach, potem różowym, który emituje silną aurę bezwarunkowej i miłości i szczęścia.

 

Drogocenny zabieg anti-aging

Zabieg anti-aging w pewnym wieku jest zawsze pożądany. Diament, perła, jaspis, jadeit, nie wiem, który wybrać, więc wybieram diament. Kosmetyczka najpierw wykonuje peeling, potem masaż twarzy ciepłym różowym kwarcem i zimnymi cienkimi pałeczkami z jadeitu, bardzo przyjemne chłodzące i kojące doznanie. Następnie kładzie mi na oczy płatki z wodą różaną i nakłada mi na twarz serum z diamentowym pyłem, który ma działanie przeciwzmarszczkowe, ujędrniające i rozświetlające, a na to okluzję. Leżę sobie z maseczką a pani terapeutka masuje mi w tym czasie dłonie. 

Z masażu wychodzę szczęśliwa i bardzo zrelaksowana z większą energią, piękną, gładką skórą i promienną buzią. I z maleńkim woreczkiem kryjącym próbki kosmetyków i pięknym, błękitnym kamykiem akwamarynu.  

Po masażu wypoczywam chwilę przy filiżance zielonej herbaty, ale dzień tak cudny, że nie bacząc na to, iż mogę zniweczyć efekty rubinowego rytuału, idę poleżeć chwilę na słońcu. Potem na spacer wokół jeziora, pełno tu urokliwych miejsc, mostków, ławeczek, jest nawet maleńka plaża i driving range do gry w golfa, a w muzeum motoryzacji można podziwiać zabytkowe samochody. Cudowny relaks.

Nie tylko Spa, kuchnia też jest artystyczna.

Plusy:

Lokalizacja w pięknym zamku pamiętającym jeszcze czasy Templariuszy z bardzo wygodnymi i pięknie, nowocześnie urządzonymi pokojami. Zamieszkiwaliśmy już kilka, nasz typ to 301, w baszcie.

Fantastyczne zabiegi w Art Spa, polecam zwłaszcza te oparte na aromaterapeutycznych olejkach Aromatherapy Associates.

Piękna strefa wellness z basenem, saunami i zewnętrznym jacuzzi, leżakami, naktórych można opalać się w słoneczne dni.

Świetna kuchnia. Przyjemnie siedzi się w letnie wieczory na patio przy świetnej kolacji i lampce wybornego wina.

Minusy:

W parku i restauracji może być czasem tłoczno, bo ze względu na bliskie położenie Wrocławia, goście z miasta często przyjeżdżają tu na obiad, na kawę, a nawet na spacer.

Z tego względu trzeba też pamiętać o zarezerwowaniu zabiegów czy stolików w restauracji z odpowiednim wyprzedzeniem.

Więcej o zamku i zabiegach Aromatherapy Associates możesz przeczytać tutaj:

Zamek Topacz Resort & ART SPA

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *