Majowy czwartkowy poranek, Warszawskie Targi Książki na Stadionie Narodowym. Wybieram różne pozycje, i te bardziej ambitne, i te bardziej wakacyjne. Znudzona zauważam, że polskie wersje książki w stylu Frances Mayes „Pod słońcem Toskanii” nadal królują na półkach z literaturą kobiecą. Fabuła zawsze ta sama, bohaterka porzuca miasto i buduje dom nad rozlewiskiem, nad morzem, albo pensjonat nad jeziorem, znajduje miłość i żyje długo i szczęśliwie. Uśmiecham się pobłażliwie, bajki. Ale następnego dnia wyjeżdżam z mężem na weekend do Stodoły 7. Mina mi rzednie, bo okazuje się, że można stworzyć swoją bajkę, przenieść kawałek Toskanii do Polski i żyć tu długo i szczęśliwie. Z tą drobną różnicą, że właściciele, Agnieszka i Piotr, już nie musieli szukać miłości, znaleźli ją wiele lat temu i jak twierdzą, właśnie z miłości narodziło się to miejsce. Myślę, że również z miłości do piękna, sztuki, starych samochodów, dobrego jedzenia i wina.
Toskania na Kociewiu
Kociewie to kraina etniczno-kulturowa na Pomorzu, na pograniczu Kaszub i Borów Tucholskich. Kraina jezior, lasów i tras rowerowych. To tutaj ukryta jest niepozornie wyglądająca z zewnątrz Stodoła 7. Przekraczam białą bramę i czuję się jak w Toskanii. Wszystko tutaj jest piękne. A największe wrażenie robi piwniczka ze szklanymi drzwiczkami na pilota, w której oprócz włoskich win, serów i szynek leżą równiutko poukładane polskie specjały przyrządzone własnoręcznie przez właścicielkę. No i piękny, zabytkowy Peugot przerobiony na coś w rodzaju food trucka, z którego pan Piotr nalewa nam Prosecco „z kija”. Pani Agnieszka sama kreuje potrawy, bo słowo gotuje nie oddaje ich charakteru. Kuchnia też powstała z miłości. Z miłości do gotowania. Takich miejsc w Polsce nie ma. A właściwie nie było do tej pory.
„Heaven, I’m in heaven”
Najpiękniejszy jest apartament Niebo z czerwoną wanną na lwich łapach. Ale zdobycie tego pokoju wymaga wykazania się cierpliwością, jest najczęściej wybierany przez gości. Dziwicie się?
Wellness
Przed masażem idę trochę popływać i rozgrzać ciało do sauny. Błogie uczucie, gdy w strefie wellness nie ma nikogo poza mną. To się nazywa luksus. Wystrój jest stylowy, dużo naturalnego kamienia, drewna, wielki kominek, obrazy, wygodne szezlongi i kanapy. W strefie wellness dwie sauny, sucha i mokra. Sauna fińska wydaje się być przeniesiona z domku Hobbita, okrągłe okno wychodzi na zieloną ścianę lasu, muzykę stanowią odgłosy ptaków, co jeszcze potęguje baśniową scenerię.
Slow spa
Jak przystało na miejsce wypatrzone na Slowhopie, panuje tu idea slow life i slow food, dodałabym też, że króluje również koncepcja slow spa. Wiedząc z doświadczenia, że zabiegi w niektórych hotelach należy rezerwować z dużym wyprzedzeniem, dzwoniłam przed wyjazdem do właścicielki, żeby umówić się na masaż. Dowiedziałam się, że nie ma problemu z terminami, że w dniu przyjazdu ustalimy szczegóły. I rzeczywiście, jeśli termin slow spa istnieje, to pasuje tu jak ulał. Bez tłoku, bez wybierania skomplikowanych rytuałów z długiego menu, po prostu po wypełnieniu ankiety i rozmowie na temat moich oczekiwań i preferencji dobierany jest zabieg. A ponieważ pani Hania od razu mnie urzekła swoją osobą, proszę jeszcze o dodatkowy masaż twarzy. Oczywiście, nie ma problemu, poprosimy mojego męża, który jest umówiony zaraz po mnie, żeby poczekał 20 minut. Tu się nikomu nie spieszy.
Stodoła 7 – masaż holistyczny
Masaż to to również kontakt z drugim człowiekiem, a masaż wykonywany przez panią Hanię to prawdziwa przyjemność. Jest osobą bardzo profesjonalną i rzeczową, a zarazem serdeczną. Jej życzliwość, takt i dobra energia działają kojąco na duszę i ciało. Widać, że to co robi, robi z pasją. Gdy tylko dotyka moich pleców, mówi: „Jakie pani ma rozluźnione plecy, widać, że jest pani szczęśliwym człowiekiem.” Więc od razu tak się czuję. Szczęśliwa. Polecam z całego serca.
Plusy:
Miejsce tylko dla dorosłych. Gospodarze opowiadają o parze, która nie doczytała tej informacji, przyjechali z kilkuletnim synem, po krótkim szoku odwieźli go szybko do babci i na koniec pobytu zgodnie stwierdzili, że był to ich najpiękniejszy weekend. Cudownie.
Kameralny, niewielki pensjonat.
Indywidualne podejście gospodarzy do gości.
Niezwykle piękny wystrój.
Kuchnia Agnieszki.
Świetny wybór win.
Przepiękna, kameralna strefa wellness.
And last but not least, masaż wykonywany przez panią Hanię.
Minusy:
Nie chce się wyjeżdżać