Młyn Klekotki Resort & SPA

Klekotki to miejsce, do którego się wraca. Pierwszy raz z byliśmy tu 17 lat temu z małymi dziećmi, potem wracaliśmy po chwilę oddechu gdy tylko “wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni”, a tym razem spędzamy długi czerwcowy weekend i odzyskujemy siły po maturze naszej córki. Niezmiennie urzeka nas dzikość warmińskiej przyrody i klimat tego miejsca na pograniczu Warmii, Mazur i Żuław. Klekotki są siedliskiem przyrodniczym objętym programem Natura 2000. Jest to drugi po Biebrzy ptasi raj, można tu spotkać czaple, żurawie, niedaleko hotelu ma siedlisko orzeł bielik, widziałam go szybującego do maluchów w gnieździe z dorodną myszą w dziobie. W czystych jeziorach pływają szczupaki, sandacze, leszcze i okonie, które trafiają na stoły klekotkowej restauracji z regionalną, niezmiennie pyszną i zdrową kuchnią. Hotel mieści się w XVI-wiecznym młynie (od klekoczących tu maszyn pochodzi podobno nazwa miejscowości, nie od odgłosów bocianów, których tu mnóstwo), domu młynarza i stajniach, jest to miejsce z ciekawą i niełatwą historią dawnych Prus Wschodnich, legendami i opowieściami, które snuje na spacerach po lesie czy przy pieczeniu chleba sam już legendarny Dziadek Miodek.

Japońskie Sento Spa w stodole

Stodoła mieszcząca Sento Spa to unikat. Jest tu tak naprawdę dopiero od kilku lat, wcześniej było malutkie, pachnace lawendą rustykalne Spa z koronkowymi zasłonkami w oknach i kapielami w winie. Stara stodoła została przeniesiona z pobliskiej wsi i osadzona na skarpie na  nowoczesnej, żelbetowo stalowo- szklanej konstrukcji. Efekt jest imponujący, to połączenie nowoczesności z duszą starego drewna i bujną zielenią skarpy, na której stoi. Wchodzę do środka i natychmiast przenoszę się do Spa gdzieś nad oceanem indyjskim, z wonnymi kadzidełkami, balijską muzyką, rzeźbami z Indonezji, dźwiękami gongów i mis tybetańskich. Mieści tutaj Spa japońskie, sento oznacza po japońsku łaźnię, część zabiegów nawiązuje do kultury kraju kwitnącej wiśni.  

Rytuał oczyszczający

Żeby przygotować skórę do moich szaleństw w SPA w warmińskiej stodole, zaczynam od złuszczenia martwego naskórka. Jeśli japońskie Spa to i peeling musi być japoński. Wybieram kremowy peeling ryżowy, pięknie pachnacy trawą cytrynową. Jest delikatniejszy niż scrub z soli, ale równie skuteczny, skóra po nim jest gładka i miękka. Teraz czas na masaż.

W zaciszu tybetańskiego relaksu

Jest to zabieg z oferty specjalnej, przewidziany na czerwcowy długi weekend, więc normalnie w menu klekotkowego Spa nie występuje. A szkoda, bo jest błogi. Najpierw czuję piękny aromat olejku pomarańczowego, słodki i odprężający. Sam masaż jest głęboko relaksujący. Mam ustawioną na plecach tybetańską misę, czuję jak przechodzą przeze mnie wibracje, a dźwięki koją umysł i duszę. Uwielbiam to uczucie, misy, likwidują negatywne myśli i rozluźniają. Powolne i głębokie ruchy masażystki uspokajają system nerwowy, przenoszą w inny wymiar. Wychodzę zrelaksowana. 

Fitosauny pod chmurką. Wewnątrz para przesycona wywarem z ziół.

Klekotkowa podróż

Następnego dnia czeka mnie podróż przez różne kraje i kontynenty i najciekawsze techniki masaży od Azji po Hawaje. Zaczyna się bardzo subtelnie od delikatnych dźwięków bambusowych dzwonków Koshi, co sprawia, że już od początku czuję spokój i błogość. Potem następuje masaż dźwiękiem misy tybetańskiej. Uwielbiam to uczucie, dźwięki i wibracje mis wprowadzają mnie w stan głębokiego odprężenia. Po takim preludium następuje masaż… bambusem. Terapeutka dosłownie wałkuje moje łydki i uda bambusowym kijkiem, przypomina to rolowanie, działa drenująco i antycellulitowo. I jest bardzo przyjemne. 

Masaż pleców jest wykonywany jeszcze innymi technikami, najpierw gorącymi kamieniami, które bardzo rozluźniają i dają przyjemne ciepło, potem czuję miarowe uderzenia bambusowych miotełek, co jednocześnie działa stymulująco, ale też bardzo relaksuje. Podróż trwa w najlepsze, bo teraz z Tybetu i Japonii przenoszę się na Hawaje. Hawajski masaż Lomi Lomi Nui wykonywany płynnymi, tanecznymi ruchami uwalnia napięcia i uczy miłości do siebie. 

Właściwie na Hawajach jestem cały czas, ponieważ słyszę hawajskie brzmienia i śpiewy, czuję wakacyjne, słoneczne wibracje, które doenergetyzowują i dają radość. Cudowna woń olejku pomarańczowego. którego używa terapeutka odpręża i poprawia nastrój.

Rytuał wieńczy masaż dźwiękiem, misą tybetańską i dzwonkami Koshi. Czuję się fantastycznie. To zdecydowanie jeden z najciekawszych i najfajniejszych masaży jakie miałam kiedykolwiek w SPA. A na pewno najlepszy z masaży w polskich Spa, które przetestowałam. 

Cieszę się, że zdecydowałam się na ponowny przyjazd do Klekotek. Poprzednio byłam mniej zadowolona z zabiegów, tęskniłam za starym, kameralnym i rustykalnym Spa sprzed lat. Teraz mogę ocenić, że jakość usług w Sento Spa bardzo się poprawiła, rytuały są zdecydowanie prostsze i mniej skomplikowane, cudownie odprężają i przenoszą w inne, dalekie kontynenty. 

 

Plusy:

  • Malownicze położenie wśród jezior, lasów, zielonych pól.
  • Miejsce z klimatem i historią, zabytkowy młyn nad stawem i rzeką Wąską.
  • Możliwość spędzania czasu aktywnie – wypożyczalnia kajaków i łódek, piękne trasy rowerowe.
  • Fantastyczne Spa, naprawdę świetne zabiegi, inspirują i relaksują. 
  • Kuchnia regionalna, naturalna, zdrowa z warzywami i ziołami z własnych grządek i świeżym chlebem prosto z pieca.

Minusy:

  • Obsługa w restauracji miła, ale niektóre osoby wymagają przeszkolenia.
  • W gabinetach Spa w stodole w upalne dni bywa bardzo gorąco.

Plus i minus: 

  • Brak basenu, Klekotki leżą w obszarze Natura 2000 i zabronione jest ingerowanie w przyrodę. Są za to sauny i fitosauny zewnętrzne oraz jacuzzi pod chmurką

 

Dziadek Miodek, dobry duch Klekotek potrafi gawędzić bez końca i piec najlepszy chleb, na warsztatach zdradza swoje sekrety.

 

Pokoje przeszły niedawno metamorfozę, miejscowi stolarze, tkacze i kowale i malarze stworzyli niepowtarzalny klimat miejsca.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *