Malinowy Raj – Mineral Hotel – balneologia w Solcu Zdroju

Moja mama marzyła o wyjeździe do sanatorium. I najlepiej do Buska-Zdroju, bo blisko z Krakowa i pani Renia z pierwszego piętra niedawno wróciła zachwycona. Ale na sanatorium czeka się teraz nawet 4 lata. Tak mówią sąsiadki. No cóż, nie mam supermocy wpływania na decyzje NFZ, ale obiecałam mamie, że zabiorę ją do takiego trochę sanatorium, trochę SPA, do Solca-Zdroju, niedaleko Buska, bo są tam świetne podobno mineralne baseny, lecznicze źródła i zabiegi jak w sanatorium, będzie zadowolona. 

 

Solec jest niezwykle zadbanym, uroczym miasteczkiem, tu kawiarnia w parku zdrojowym.  

Po przejrzeniu ofert na stronie Malinowego Raju wybrałyśmy Pakiet Uzdrowiskowy dostępny od co najmniej 7 nocy. Uznałam, że tydzień to absolutne minimum. Pakiet Uzdrowiskowy oprócz noclegów, pełnego wyżywienia, zajęć sportowych i dostępu do basenów mineralnych, obejmuje 4 zabiegi dziennie. Indywidualny plan zabiegów dobiera nam przesympatyczny i kompetentny pan Przemek, fizjoterapeuta. Po wywiadzie i badaniu zaleca mi przede wszystkim kąpiel siarczkową, bo bez niej “to tak, jakby była pani w Rzymie i nie widziała papieża”, twierdzi. Do tego zawijania borowinowe na zmianę z kąpielą kwasowodorową, masaż klasyczny oraz kinezyterapię indywidualną, czyli ćwiczenia indywidualnie pod okiem fizjoterapeuty dobrane do konkretnych dolegliwości. Moja mama ma trochę inne zalecenia, gdyż niektóre zabiegi mogłyby okazać się zbyt mocno bodźcowe dla starszej osoby.

Jak wygląda nasz dzień w Malinowym Zdroju? 

Harmonogram mamy bardzo napięty, oprócz tego co w pakiecie, można też korzystać z aqua aerobiku i innych ćwiczeń z instruktorem, chodzić na podwodne masaże i solankowo-siarczkowy basen. Ja kocham pływanie, więc zaraz po 7.00 rano, odziana w biały szlafrok idę prosto z pokoju specjalnym łącznikiem na mineralny basen. Dlaczego tak wcześnie? Basen czynny jest między 7.00 a 8.00 tylko dla gości hotelowych i chcę popływać w spokoju, zanim punktualnie o 8.00 przyjadą pierwsze autobusy z seniorami, którzy ustawią się w kolejkach do masujących dysz. Woda jest bardzo przyjemna, wysycona solanką i wodą siarczkową, przez co wystarcza zaledwie minimalny dodatek chloru. Nie czuć tu tego typowego basenowego zapachu, woda nie wysusza i nie podrażnia tylko wręcz przeciwnie, wysyca skórę całą tablicą Mendelejewa. Po 40 minutach pływania czuję się jak nowonarodzona. Wycieram się miękkim ręcznikiem, zakładam szlafrok i idę spacerkiem do pokoju obserwując kłębiący się już przed wejściem tłum. Po drodze nalewam do kubka leczniczej siarczkowej wody i popijam ją na czczo według zaleceń. Potem śniadanie, a zaraz po nim seria zabiegów. Zwykle zaczynam od kąpieli kwasowęglowej. Ale błogo, chyba kąpiel w szampanie musi tak wyglądać, bąbelki z dwutlenkiem węgla osadzają się na skórze i przenikają przez nią. Bardzo uspokajające, wyciszające i niezwykle przyjemne. Po kąpieli masaż klasyczny. W pakiecie przysługuje tylko 15 minut, więc panie w recepcji polecają połączyć i aplikować półgodzinny zabieg co drugi dzień. Masażysta skupia się na wybranej części ciała. W dni, kiedy nie mam masażu dokupuję dodatkowo godzinną terapię manualną. Terapeuta wykorzystuje bardzo różne techniki, zwłaszcza uciskowe, by rozbić zbite tkanki i pozbyć się stanów zapalnych. Uwaga, może być boleśnie, ale efekt rozluźnienia po – bezcenny. Co drugi dzień, na zmianę z kwasowęglową kąpielą, chodzę na zawijanie borowinowe. Fizjoterapeutka okłada problematyczną część ciała ciepłą, borowinową papką oraz kocem termicznym. Czas zabiegu jest idealny na medytację. Rozchodzi się przyjemne ciepło i można łatwo odpłynąć. Nie przypuszczałam, że to aż tak przyjemne doznanie. No ale trzeba wstać i udać się na kinezyterapię indywidualną. Jest to jeden z najważniejszych zabiegów, ponieważ nawet najlepszy masaż czy najbardziej aromatyczna kąpiel nie zastąpią naszej własnej pracy z mięśniami, stawami i ścięgnami. Na koniec zawsze przewidziany jest sztandarowy zabieg Malinowego Zdroju, kąpiel siarczkowa. Kiedy wychodzę z wanny napełnionej siarczkowo-siarkowodorową słoną wodą wyglądam jak homar. Skóra jest mocno zaczerwieniona, delikatnie się złuszcza, nie można się przez co najmniej 2 godziny kąpać ani spłukiwać, by dobroczynne związki siarki i jodu mogły wniknąć i leczyć nie tylko skórę i chrząstki stawowe ale też poprawić metabolizm i zdetoksykowć organizm.

Widok na Malinowy Raj z parku zdrojowego.

Na ogólnodostępny basen można przejść łącznikiem.

Po zabiegach i pysznym, domowym obiedzie chwila odpoczynku i wybieramy się na spacer do parku zdrojowego lub na wycieczkę. W okolicy jest sporo ciekawych miejsc. A wieczorem kolacja i szczerze mówiąc, czasami wybór jest trudny, czy posłuchać koncertu na żywo w hotelowym barze, czy wymoczyć się przed snem w solankowo-siarczkowym basenie. Ten wypełniony termalną wodą ze źródła Malina basen to nasz numer jeden. Chodzimy prawie codziennie przed zamknięciem. Siadamy na wygodnych ławeczkach w gorącej, żółtawej, wydzielającej zapach zgniłego jajka wodzie – w Solcu polubiłam ten zapaszek – i relaksujemy się. Można w nim przebywać nie dłużej niż 20 minut, a potem prosto hop do łóżka.

Źródło Malina

Mało kto wie, że w Solcu-Zdroju znajduje się najsilniejsza na świecie solanka siarczkowa. Pochodzi z odwiertu Malina. Jest silniejsza nawet niż ta w nieodległym, ale bardziej znanym Busku-Zdroju. Woda geotermalna ze źródła Malina jest silnie zmineralizowaną solanką siarczkową, bromkową jodkową i borową. Ma mocne działanie bodźcowe, najpierw delikatnie złuszcza naskórek i wspomaga procesy odnowy, poprawia mikrokrążenie, działa też bakterio i grzybobójczo. Kąpiele siarczkowe działają przeciwzapalnie, zmniejszają bóle, obrzęki, poprawiają ruchomość stawów. Obniżają też poziom cholesterolu i hemoglobiny. 

Soleckie źródła zostały spopularyzowane w połowie XIX wieku przez profesora Józefa Dietla, ojca polskiej balneologii.

Czym jest balneologia?

Balneologia to gałąź medycyny zajmująca się leczeniem za pomocą podziemnych źródeł mineralnych i borowin, czyli przetworzonego przez bakterie torfu.

Do Malinowego Zdroju czy do Raju?

W niewielkim Solcu Zdroju są aż dwa Malinowe hotele. Jaka jest różnica? Który wybrać? Otóż Malinowy Raj połączony jest długim przeszklonym łącznikiem z Basenami Termalnymi. Trzeba wiedzieć, że baseny są ogólnodostępne, mocno oblegane zwłaszcza przez seniorów, którzy bardzo pilnują miejsca w kolejkach do podwodnych masujących dysz i bąbelków i uwielbiają pławić się w ciepłych, żółtawych wodach solankowo-siarczkowego basenu. Oraz dzieciaki, które piszczą w zjeżdżalniach w wodnym parku. Ja wybrałam Raj ze względu na to, że w poprzednim wcieleniu byłam rybą, albo co najmniej foczką i kocham pływać. Poszłam też na mały rekonesans do Malinowego Zdroju, usytuowanego po drugiej stronie parku. Hotel jest na uboczu, kiedy weszłam do lobby poczułam się jak w dość dobrym hotelu na zagranicznych wakacjach, jest butik, stoiki, przy których starsi i elegancko ubrani goście sączą drinki rozmawiając cichutko. Spokój, nie ma zgiełku, nie kręcą się wnuczęta z dmuchanymi flamingami. Ale nie ma też termalnych basenów, jest jeden niewielki, ze zwykłą chlorowaną wodą. Miła recepcjonistka pozwoliła mi go obejrzeć i poinformowałą, że zabiegi lecznicze są w obu hotelach takie same. Tak że wybór należy do ciebie.

Co warto zwiedzić w okolicy Solca Zdroju?  

Solec leży w województwie Świętokrzyskim, w otoczeniu czereśniowych sadów i pól. Jeśli tylko znajdzie się czas, warto wybrać się na wycieczkę, ciekawych miejsc nie brakuje. Mnie najbardziej podobało się Zalipie, wioska z malowanymi ręcznie w intensywnie kolorowe kwiaty chałupami. I to co roku na nowo, jak nakazuje tradycja. Unosi się tu taka dobra energia kobiet, które dzięki sztuce zachowywały i zachowują tę ludowość i piękno dla kolejnych pokoleń. W niedalekiej Wiślicy trzeba koniecznie zobaczyć dom Jana Długosza oraz interaktywne Muzeum Archeologiczne, jedno z najnowocześniejszych muzeów w Polsce. Trochę dalej jest do Sandomierza, lecz moja mama i ja, fanki nie tylko Ojca Mateusza, ale też polskiej historii i biżuterii – słynny sandomierski krzemień pasiasty – nie mogłyśmy sobie odmówić. Wybrałyśmy się również na spacer do parku zdrojowego w Busku, miło było posiedzieć obok tężni słuchając śpiewanych na żywo przebojów z młodości mojej mamy.  

Zalipie w chmurny, burzowy dzień

Królowa Jadwiga – pierwsza kuracjuszka Buska-Zdroju i moja mama – królowa turnusu 🙂

Sandomierz kocham, krzemień pasiasty to sandomoerski diament,

Krzemień pasiasty, sandomierski diament doczekał się pomnika.

Czym się różni Malinowy Zdrój od innych SPA?

Hm, powiem tak, nie byłam zachwycona miejscem, wystrojem hotelu i restauracji. Zwykle wybieram miejsca bardziej butikowe, położone na uboczu, z duszą, wyrafinowaną kuchnią i pachnącym aromaterapeutycznymi olejkami gabinetów. I z pewnością są bardziej wysublimowane miejsca, tyle że tam, owszem, można się zrelaksować i zresetować, można nawet trafić na wspaniałego masażystę, ale jak mówi pan Przemek, szef tutejszego centrum medycznego, “przy Malinowym Raju to takie pitu pitu”. Malinowy Raj to prawdziwe SPA, sanus per aquam, uzdrowienie przez wodę, najsilniej zmineralizowane geotermalne siarczkowe źródło na świecie, balneoterapia, hydroterapia, terapia manualna. To takie bardziej eleganckie sanatorium, regeneracja dla organizmu, dzięki której jeszcze przez długi czas będziemy mogli być w dobrej formie. 

Szczerze polecam, mama wniebowzięta, zachwala wszystkim sąsiadkom 😉    

Plusy:

  • Ciepły basen solankowo-siarczkowy wypełniony silnie zmineralizowaną leczniczą wodą.
  • Baseny Mineralne, ogólnodostępne, z torami do pływania, masującymi dyszami oraz bąbelkowymi ławeczkami.
  • Profesjonalne zabiegi lecznicze z zakresu balneoterapii, fizjo oraz terapii manualnej, jak w sanatorium, to dużo więcej niż zwykłe SPA.
  • Piękne, czyste, niezadeptane przez turystów tereny, sporo fajnych miejsc do odwiedzenia w okolicy.
  • Urokliwy park zdrojowy w Busku.
  • Pyszna, domowa kuchnia, mnóstwo sezonowych owoców z okolicznych sadów.
  • Koncerty na żywo w niektóre dni tygodnia.
  • Możliwość zakupienia balneokosmetyków opartych na mocy siarczkowej wody ze  źródła Malina. Polecam zwłaszcza biosiarczkową kąpiel mineralną, dzięki której można przedłużyć kurację we własnej wannie. 

Minusy:

  • Szkoda, że nie ma bezpośredniego przejścia do parku zdrojowego, trzeba iść naokoło przez centrum miasteczka, to około 20-minutowy spacer.
  • Mnie nie przypadł do gustu wystrój hotelu, coś jak box pokazowy w Castoramie 🙂

Radzę w rezerwacji zaznaczyć opcję, że preferuje się pokój z widokiem na park, w przeciwnym razie można mieć balkon wychodzący na ulicę i parking.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *