Klekotki Sento SPA – japońskie SPA na Warmii

Jest słoneczny czerwcowy weekend. Idę po ścieżce z granitowych głazów i czuję się jak w japońskim ogrodzie herbacianym. Zwalniam co chwilę, by odkryć nowy, zaskakujący widok, słyszę cicho szemrzącą wodę spływającą po płaskorzeźbie buddy. Nagle nad głową przelatuje mi klekoczący (nomen omen) bocian i jestem z powrotem w samym środku warmińskiej wsi. Przede mną budynek SPA – olbrzymia stodoła przeniesiona tutaj i umieszczona na nowoczesnej betonowej konstrukcji. Całość sprawia futurystyczne wrażenie. W recepcji podświetlona i wydrążona z jednego kawałka pnia łódź, lalki w kimonach, wygodna sofa, mnóstwo szkła. Do młyna Klekotki przyjeżdżam regularnie od kilkunastu lat. Wiele się tu zmieniło, w porównaniu do rustykalnego i przaśnego, ale przytulnego SPA, które było tutaj jeszcze kilka lat temu zmiana jest ogromna.

Dostaję do wypełnienia ankietę o stanie zdrowia oraz oczekiwanych rezultatach zabiegu i odziana w lniany szlafroczek idę na piętro. Wokół patrzą na mnie maski z Sumatry, Jawy i Bali, krzykliwe i kolorowe, nie mające nic wspólnego z estetyką Japonii, minimalistyczną i harmonijną.

Sekret Kunoichi

Wybrałam pakiet Sekret Kunoichi, czyli japońskich wojowniczek ninja o gibkim i wysportowanym ciele. Masażystka po obmyciu moich stóp w wodzie ze świeżymi kwiatami okrywa mnie ciepłym ręcznikiem i przystępuje do samurajskiego masażu miotełkami bambusowymi. Rytmiczne uderzenia wprowadzają ciało w lekkie wibracje i powodują rozluźnienie i zmniejszenie napięcia mięśniowo-powięziowego. Jest to przyjemniejsze niż oczekiwałam, aczkolwiek nie czuję efektu rozluźniającego. Następnie terapeutka wykonuje japoński liftingujący masaż twarzy. Działa on nie tylko na skórę, przedłużając jej naturalne piękno, ale także równoważy pracę organów wewnętrznych. Twarz jest owijana gorącymi ręcznikami, co mocno relaksuje. Potem refleksologia stóp. Refleksologia to terapia holistyczna, która wpływając na ciało, umysł i ducha wprowadza organizm w stan równowagi.  Nareszcie doświadczam mocnego odprężenia. Z głośników sączy się relaksacyjna muzyka, ale przez wielkie, otwarte okno dobiegają dźwięki jeszcze przyjemniejsze – świergot ptaków i rechot żab.

Japońskie Sento SPA w warmińskiej stodole

Furako

Ostatnim zabiegiem rytuału jest Furako, kąpiel w wiórkach z drzewa  cedrowego. Wchodzę do podgrzewanej drewnianej wanny, ale zamiast relaksu czuję dziwny niepokój.  Mimo ściany zieleni za oknem z zachodzącym między konarami słońcem nie mogę się zrelaksować pod wiszącą nade mną kilkumetrową maską z Bali szczerzącą kły. Wychodzę wcześniej, gdyż w czasie dyskomfortu należy przerwać zabieg.

Efekt

Na koniec relaksuję się na tarasie z filiżanką herbaty. Po japońskim masażu liftingującym i refleksologii czuję się świetnie. Natomiast masaż miotełkami nie rozluźnił napiętego karku tak jak się spodziewałam.

Masaż aromaterapeutyczny

Następnego dnia byłam zapisana na masaż shiatsu, polegający na, w dosłownym tłumaczeniu z japońskiego, „uciskaniu kciukami”. Na szczęście terapeutka, która poprzedniego dnia zorientowała się, że nie do końca poczułam rozluźnienie napiętego karku, zaproponowała zmianę zabiegu na masaż manualny przy użyciu olejku aromatycznego.

Efekt

Kark wreszcie się rozluźnił, a ja po porannym joggingu zyskałam dodatkowy bonus w postaci solidnego rozmasowania mięśni nóg. Poczułam się w pełni usatysfakcjonowana. Punkt dla masażystki za doradzenie zabiegu i elastyczność.

Plusy

Otoczenie – hotel zlokalizowany w klimatycznym XVII-wiecznym młynie.

Jezioro z kajakami i łódką.

Fitosauny japońskie i jacuzzi pod gwiazdami.

Fantastyczna kuchnia.

Minusy

Przytłaczający i niepokojący wystrój.

Mało czytelny opis pakietów zabiegów na stronie.

W niektórych gabinetach w czasie upałów jest bardzo duszno.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *