Po Beskidzie błądzi jesień…
Gdy byłam studentką dużo chodziłam po górach. Z plecakiem, namiotem i gitarą. Jeden z naszych szlaków wiódł z Beskidu Żywieckiego w Bieszczady, zaczęliśmy od wejścia na Pilsko. Teraz po latach chcieliśmy wrócić z mężem w te strony, stąd wybór Hotelu Żywieckiego. Wysiadamy z samochodu i rozglądamy się niepewnie, jest późna jesień, listopad, smog jak w Krakowie. Śliczne zdjęcia hotelu ze strony internetowej vs reality. W dodatku nie zarezerwowaliśmy odpowiednio wcześnie pokoju i zostały tylko apartamenty oddalone kilkadziesiąt metrów od głównego budynku. Pokój wygodny, ale jakiś taki bez klimatu. Polecam jednak wcześniejszą rezerwację i pokoje w głównym budynku. Cóż, pierwsze wrażenie nie jest najlepsze, ale kiedy zasiadamy w restauracji i delektujemy się przepysznym jedzeniem, dochodzimy do wniosku, że warto było tu przyjechać.
Nie spotkałam się jeszcze z taką kuchnią. Kuchnia polska, regionalna, ale tak wyrafinowana i subtelna, a przy tym dania tak pięknie podane, że stają się ucztą kulinarną i estetyczną. Nieczęsto się to zdarza. Nasz typ to filet z sandacza na ragout z raków.
Strefa wellness
Po całym dniu spędzonym na górskich szlakach relaks w strefie wellness to prawdziwa przyjemność. Przestronne, komfortowe pomieszczenie, prysznice, sauna fińska i parowa i przede wszystkim odosobniony i cichy pokój do relaksu. Duży plus. Nie słychać bawiących się na basenie dzieci. Często tego właśnie najbardziej brakuje, a odpoczynek w ciszy po skorzystaniu z saun jest niezwykle ważny. Przypuszczam, że w lecie jest tu jeszcze ładniej, bo wielkie okna wychodzą na las i strumień. Jesienią wieczorem jest już po prostu ciemno.
Masaż
Po saunie idę na masaż. Recepcja urządzona nastrojowo, z balijskimi rzeźbami i przyciemnionym światłem. Już mi się podoba. Rzut oka na aromatyczne kremy stojące obok indonezyjskiej lampy na kontuarze i zmieniam wcześniejszą koncepcję. Miałam wybrany inny zabieg, ale bardzo lubię aromaterapię, a na stronie nie było informacji albo ją przeoczyłam. Decyduję się na masaż klasyczny imbirowym krem na bazie masła shea. Będzie fajnie rozgrzewał mięśnie po intensywnym dniu na szlaku. Proszę panią o mocniejszy ucisk i rzeczywiście, masaż jest mocny i intensywny, momentami bolesny. Wykonuje go profesjonalna fizjoterapeutka, więc może się skupić się na naszych problematycznych częściach ciała. Gabinety są oddalone od strefy basenowej i wellness, dlatego panuje tu cisza. Niestety, masażystka jest straszną gadułą, sympatyczną zresztą i opowiada z zaangażowaniem o wszystkim. Toteż o wyciszeniu nie ma mowy, ale babskie plotki też fajne, sama chciałam. Po intensywnym weekendzie spędzonym na trekkingu w górach ten silny masaż przyjemnie rozluźnia spięte łydki i uda, likwiduje zakwasy. Mnie się podobał.
Plusy:
Bliskość górskich szlaków.
Wyciąg narciarski Jastrzębica SKI na terenie ośrodka.
Rewelacyjna, polska, a jednocześnie wysublimowana kuchnia. Wielki plus.
Minusy:
Otoczenie takie sobie, sama wieś jest po prostu brzydka.
Mieszkanie w apartamentach oddalonych od hotelu o kilkadziesiąt metrów niezbyt klimatyczne, więc doradzam wcześniejszą rezerwację w hotelu.
Dla kogo?
Hotel poleciłabym osobom aktywnym jako bazę wypadową na szlaki Beskidu Żywieckiego, a zimą na narty.
Jest tu Medical SPA, więc przyjeżdżają panie na zabiegi medycyny estetycznej, aby spędzić kilka dni, przetrwać najgorszy czas z opuchlizną i siniakami i wrócić do domu już piękne. Ja nie korzystam, ale jak ktoś potrzebuje coś poprawić to dobry wybór.