Karkonosze są piękne o każdej porze roku, a jesienią chyba najpiękniejsze. Spędzamy tam wrześniowy weekend. Wchodzimy na Szrenicę w dzikim tłumie turystów,  czerpiemy moc od majestatycznych wodospadów. Po drodze napawamy się wyzłoconymi łąkami, na których gdzieniegdzie błyszczą czerwone korale jarzębin, aromatem nagrzanych słońcem kosodrzewin i porośniętymi jasnozielonym, wilgotnym mchem kamieniami. Niestety po nasyceniu oczu tymi cudami natury wracamy do bardzo wyrafinowanych apartamentów w Norweskiej Dolinie, gdzie zarezerwowałam pobyt zwiedziona pięknymi zdjęciami różnokolorowych domków w stylu norweskim.

Marzenie dewelopera

Deweloper miał sen. Wyśnił sobie park tematyczny rodem z netflixowych Wikingów. Bramy strzegą smoki, smoki są wszędzie, smoki, Wikingowie, łodzie Wikingów. Brakuje tylko rollercoastera. A wszystko to tak przemyślane, żeby deweloper jak najwięcej tych apartamentów mógł wybudować i sprzedać. Szkoda, bo niektóre wille są urokliwe. Less is more.

Po długiej podróży z Warszawy chcemy coś zjeść. I czeka nas niemiłe zaskoczenie. Okazuje się, że kucharz niespodziewanie porzucił pracę i nie można zamawiać dań z menu. Jest tylko bufet. Zjadamy to co jest, ale w kolejne dni jeździmy na kolacje do Szklarskiej Poręby, gdzie na szczęście można znaleźć dobre restauracje. Najbardziej smakuje nam w Gościńcu Pod Lipą. Pyszne, regionalne, domowe jedzenie.

Strefa wellness

W piątkowe wczesne popołudnie przed masażem przychodzę na basen. Jeszcze pusto. Tłum będzie następnego dnia. Ale ciszy tu nie ma. Grzmi radio i słychać wrzaski speakerów, że oto piątek, piąteczek, piątunio i że można wygrać coś w konkursie. Ale ja już mam weekend i potrzebuję tylko spokoju. Odrywam więc od smartfona pana ratownika i proszę o wyłączenie radia. Dziękuję.

Wystrój basenu podobnie jak reszta ociera się o kicz, ale pływa się bardzo dobrze. W piątek. W sobotę już panuje tu Armagedon, dzieciaki piszczą, chlapią, zaglądają do saun, skaczą po ścieżce Kneippa. Czyli dzieciom się podoba.

Masaż aromaterapeutyczny

Spa chyba nie było priorytetem przy budowie Norweskiej Doliny. Gabinecik do masażu jest tak mały i niski, ze skosami, że terapeuta musi się schylać. Dowiaduję się, że faktycznie pomieszczenie zostało przerobiono z apartamentu. Deweloper trochę za późno doszedł do wniosku, że takie teraz trendy. Komfort zerowy. A szkoda, bo masażysta to profesjonalny terapeuta. Wypełniam ankietę, sama wybieram kombinację naturalnych olejków eterycznych do masażu, po górskiej wędrówce wśród kosodrzewin najbardziej odpowiada mi połączenie sosny i eukaliptusa. Proszę o masaż o silnym nacisku, sportowy. I jest taki, jak chciałam. Jestem bardzo zadowolona, bo przede mną kolejny dzień wspinaczki. Ponieważ lubię mocne doznania, pan Maciek namawia mnie, żebym następnego dnia przyszła na terapię klawikami.

Klawiterapia

Jestem odważna, więc się decyduję. Oglądam klawiki, przywodzą na myśl zestaw wierteł do wiertarki Boscha. Przerażające. Do tego dwa noże (sic!). I onyksowy kamyczek, wygląda najmniej groźnie. Wszystko to do  głębokiego rozmasowania mięśni, głębszego niż manualne. Klawiterapia to rodzaj akupunktury, opiera się na medycynie chińskiej. Odblokowuje unerwienie mięśni, znosi napięcia spowodowane stresem, wpływa pozytywnie na układ nerwowy. Terapeuta zaczyna od stóp, jest to dość bolesne, ale zostaję uprzedzona, że nie ma możliwości, aby klawiki naruszyły strukturę skóry. Mimo wszystko nie dowierzam i kiedy pan Maciek przykłada mi dwa mosiężne noże do kręgosłupa, pytam, ile będę miała szwów. Dla ludzi o mocnych nerwach. Chociaż przyznam, że wychodzę mocno rozluźniona i odstresowana, ciekawe doświadczenie, ale powtarzać raczej nie będę.

Plusy:

Bliskość cudownych o każdej porze Karkonoszy.

Ładnie i wygodnie urządzone apartamenty.

Pyszne śniadania.

Minusy:

Hałas w strefie basenowej i saunarium.

Małe, niewygodne gabinety do masażu.

Zmieniający się nieustannie personel, zarówno w restauracji jak i w SPA.

Atmosfera, połączenie kiczu z brakiem luzu.