Blue Lagoon Islandia 

Islandia to moja miłość. Mogę o niej opowiadać bez końca. Co takiego ma w sobie ta nieduża wyspa? Pokryta zastygłą lawą i pozbawiona drzew leży daleko na północnym Atlantyku, na styku płyt tektonicznych, eurazjatyckiej i północnoamerykańskiej. Dzięki temu położeniu wyspa buzuje, bulgocze, wypluwa siarkowe wyziewy i gigantyczne gejzery. Krajobrazy są tak różnorodne, że nie dziwi fakt, iż stała się wielkim planem zdjęciowym dla filmów rozgrywających się w nietypowych sceneriach, na przykład w kosmosie jak Gwiezdne Wojny czy Interstellar, albo Śmierć nadejdzie jutro, gdzie James Bond odwiedza lodowy pałac przy zjawiskowej lodowcowej lagunie Jökulsárlón. 

Mnie najbardziej urzekły wodospady, są ich setki, tysiące, a przy każdym można się zatrzymać i poczuć, jak woda obmywa ciało i duszę, poczuć łączność z naturą i wszechświatem. 

Jest koniec kwietnia, ostatnie szanse na złapanie zorzy już przepadły, ale za to temperatury już wyższe i prawie słonecznie – prawie, bo aura zmienia się w myśl zasady “nie podoba ci się pogoda na Islandii to poczekaj 5 minut”. Jesteśmy z przyjaciółką na Erasmusie dla nauczycieli i podziwiamy islandzki system edukacji, uczestniczymy w wykładach na Uniwersytecie Islandzkim, wizytujemy licea, ale też sporo podróżujemy. Kiedy wymiana w ramach projektu się kończy, przylatuje do mnie na długi majowy weekend córka. Przez kilka dni zanurzamy się w islandzkim krajobrazie, czerpiemy energię od magicznych wodospadów, chłoniemy surowe, pokryte lawą krajobrazy, gorące gejzery i czarne plaże pokryte diamentami z lodu. I wreszcie nadchodzi dzień, kiedy udajemy się do miejsca, o którym ja, miłośniczka spa marzyłam – Błękitnej Laguny.

Turkusowe zjawisko w księżycowym krajobrazie

Zatrzymujemy się w Northern Light Inn, hotelu położonym najbliżej Laguny, goście mogą do niej dotrzeć hotelowym minivanem w zaledwie kilka minut. Tego dnia od rana objeżdżamy półwysep Reykianes, zachwycamy się krajobrazem z uroczymi kościółkami i latarniami morskimi, zwiedzamy geotermalny park pełen gejzerów i bulgoczących błotnych jeziorek. Głaszczemy przesłodkie malutkie islandzkie konie. To właśnie tu, na półwyspie Reykianes  znajduje się most łączący dwie tektoniczne płyty, eurazjatycką i północnoamerykańską, oczywiście przechodzimy na tę amerykańską stronę. W planach mamy też wyprawę na oglądanie wielorybów, ale fala jest zbyt wysoka dla niewielkiej łódki. Pełne wrażeń wracamy z córką do hotelu, jest już późne popołudnie, a my bilety do Blue Lagoon na cały następny dzień mamy kupione online już wiele dni wcześniej. No ale ja nie mogę się już doczekać i podejmuję spontaniczną decyzję, że pojadę już dzisiaj na rekonesans sama, bo młode pokolenie nie wyraża chęci. Jest późno, ale tu w maju słońce zachodzi o 23.00 a spa jest czynne do 22.00. Kupuję podstawowy pakiet z maseczką i jednym drinkiem w cenie. Dostaję też szlafrok oraz jednorazowe białe japonki. Wychodzę tak cała na biało i oczom moim ukazuje się najpiękniejszy widok o jakim taka pasjonatka spa jak ja może marzyć; w kłębach białych obłoków tafla mlecznobłękitnej wody otoczona bazaltowymi skałami a w tej lagunie wyluzowani, zadowoleni ludzie z białymi maseczkami na twarzy i szklaneczkami w dłoni. Zrzucam giezło, jest jakieś 6-7 °C, więc z przyjemnością zanurzam się w ciepłej, bosko przytylnej i otulającej wodzie – tutaj naprawdę można ją tak określić. 

Jeden z cudów świata

Czy wiesz, że Blue Lagoon zostało uznane za jeden z 25 cudów świata przez National Geographic? Między takimi gigantami jak  Mount Everest,  Machu Picchu czy Wielki Kanion Kolorado, a w Europie na to miano zasłużyły tylko norweskie fiordy, zorza polarna i Bláa Lónið właśnie. 

Błękitna Laguna to geotermalne spa zasilane wodą morską prawie 2 tysięcy metrów pod ziemią, gdzie osiąga temperaturę 240°C. Wysycając się po drodze minerałami wydostaje się na powierzchnię w kojącej temperaturze 38 °C, idealnej by rozpieszczać naszą skórę i zmysły. Promienie słońca załamujące się na krzemionce nadają jej przepiękną mlecznoturkusową barwę. 

Woda zawiera wiele soli mineralnych, które rewitalizują ciało i umysł oraz alg odżywiających skórę i zwiększających produkcję kolagenu. Jednak najważniejszym dobroczynnym elementem  jest oczywiście krzemionka, która wzmacnia barierę ochronną skóry i pozostawia ją promienną.  

Stan nieważkości 

Następnego dnia po śniadaniu wybieram się już z córką na dłużej, mam też zarezerwowany relaksujący In-Water Massage. Zanurzamy się w bosko ciepłej wodzie w cudnym kolorze rozbielonego turkusu i powolnym krokiem podchodzimy do Silica Mud Baru. To tutaj ciepło ubrane barmanki serwują kopystką białą, krzemionkową glinkę, którą nakładamy na twarz, by nasza skóra wyglądała pięknie i młodo. Z maseczkami niespiesznie przeprawiamy się do wodnego baru, ja biorę lampkę prosecco, moja siedemnastoletnia córka sok. I tak sobie bujamy w obłokach. Bosko.

W oczekiwaniu na swój zabieg kątem oka i kamerką w smartfonie podglądam stanowisko do masażu. Muszę przyznać, że pogoda jest typowo islandzka – tego dnia są wszystkie pory roku, przede mną pani ma masaż w śnieżnej zamieci. Za chwilę wiatr rozgania ciemne skłębione zasłony i moja sesja przypada w lekkim zachmurzeniu, a nawet słońcu. Kładę się na dryfującej na tafli piankowej macie, w ciepłej, otulającej wodzie i unosząc się wśród delikatnych kłębów pary i patrząc na jasne obłoki czuję się jak w niebie. W doskonałej harmonii z naturą, wodą, niebem i ziemią oddaję się przyjemnemu, relaksującemu masażowi. Stan nieważkości, medytacja, błogostan. Gdybym miała wybrać jedyny masaż w życiu to byłby to właśnie ten, jeden z cudów świata.

Lava 

Czas wrócić na ziemię, w restauracji Lava zamawiamy obiad, ja rybę arctic char, córka oczywiście mięso, wszystko dosłownie rozpływa się ustach, jest delikatne jak chmurka. W ogóle jedzenie na Islandii jest wyjątkowe, lokalne i ekologiczne, nawet zwykły łosoś złowiony w tamtejszych czystych wodach smakuje obłędnie. Wychodząc kupuję jeszcze w sklepiku firmowe produkty, maseczkę mineralną, maseczkę z glinką oraz niebieską opaskę frotte, będziemy miały z córką rozpieszczacze do domowego spa oraz piękne wspomnienia. 

A co jeśli mnie nie stać na Blue Lagoon?

Blue Lagoon odwiedziłam kilka lat temu, przed pandemią, teraz na pewno ceny są jeszcze wyższe, pakiety się pozmieniały, ale polecam, przeżycie jest tego warte. Na szczęście, jeśli nie chcesz wydawać miliona monet, to w Islandii jest sporo dzikich geotermalnych źródeł, w których można się wymoczyć za darmo, trzeba tylko wypożyczyć samochód. A jeśli nie, to też da się coś zrobić, w Rejkiawiku na przykład jest wiele basenów, ja kiedy tylko miałam możliwość po całodziennych zajęciach na uczelni czy w liceach szłam ze swojego guesthouse’u 4 minuty piechotą na Sundhöll. Zewnętrzny ciepły basen, jacuzzi i hot tuby, w cenie niższej na Warszawiance, wszystko z geotermalną wodą, bo na Islandii nawet z prysznica leci gorąca, wysycona minerałami woda prosto z wnętrza ziemi.

 

 

  



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *