Apulia, Włochy

Pewnego razu nasi znajomi zakupili włoskie wino z regionu Apulia. Wino tak im smakowało, że postanowili odwiedzić winnicę, z której ów szlachetny trunek pochodził. I w ten sposób trafili do pewnej masserii, czyli gospodarstwa na południu Włoch, dokładnie na obcasie włoskiego buta. Zakochali się w masserii, ludziach, winach i urodzie tego regionu, tak bardzo, że odwiedzają go co roku i nas też zarazili swoją pasją.
Trafiliśmy tam razem pod koniec czerwca, w idealnym momencie, wprost na hucznie obchodzone w Apulii święto apostołów Piotra i Pawła. Główną atrakcją uroczystości jest jadowity i frenetyczny taniec, tarantella. Zaczyna się niewinnie od żywiołowych ludowych pląsów, ale trwających na tyle długo, że tancerze wchodzą w trans, padają w dziwnych konwulsjach i drgawkach na ziemię. Przyznam, że wygląda to dość przerażająco. To cały rytuał wywodzący się z tradycji leczenia tańcem ukąszeń tarantuli. Jad pająka nie jest śmiertelny, jednak powoduje u chorego napady epilepsji, histerii, zaburzenia umysłu, a taniec staje się odczynianiem uroku, sposobem na wypędzenie z ciała trucizny. Niesamowite przeżycie, ja na przykład wolałam tańczyć niż patrzeć biernie na tę szaloną ceremonię. Potwierdzam, ma w sobie coś uzdrawiającego i oczyszczającego. Dla ludzi o mocnych nerwach i bardzo dobrej kondycji.

Jeśli Belles Vacances, to w Apulii 🙂

 

Apulia jest wręcz usiana mnóstwem miasteczek, a każde piękne i wyjątkowe, nie wiadomo, na które się zdecydować podczas niezbyt długiego pobytu. Nawet nie trzeba ich zwiedzać, odhaczać mozolnie zabytków na liście things to see, wystarczy po prostu pospacerować, chłonąć włoskie klimaty, widok ukwieconych balkonów, rozwieszonego między oknami na wąskich uliczkach prania, krzykliwych ragazzi wiozących swoje roześmiane dziewczyny na Vespach, wystarczy spokojnie napić się wina i nie robić nic, bo tu czas płynie wolniej. Dolce far niente.

Ostuni.

Grottaglie – miasto ceramiki

Położone kilka kilometrów od Taranto niewielkie Grottaglie słynie na cały świat z ceramiki. Historyczne centrum miasteczka otacza Dzielnica Ceramiki. Dziesiątki sklepików i pracowni z garncarskimi kołami i całym mnóstwem glinianych pięknie zdobionych mis, talerzy, rzeźb, do tego błyszczące szkliwa, szlachetne angoby, przepiękne formy. Jak dla mnie, osoby, która kocha lepić i toczyć z gliny, po prostu raj. Koniecznie trzeba zobaczyć Muzeum Ceramiki, mieszczące eksponaty od zabytkowego rękodzieła sprzed kilku stuleci, poprzez cudną kolekcję szopek aż po współczesne ceramiczne rzeźby i instalacje.

Zaułek w Dzielnicy Ceramiki w Grotaglie.

 

Grotaglie.

 

Muzeum Ceramiki.

Locorotondo – okrągłe miasto

Dosłownie Okrągłe Miejsce, osadę na planie koła zbudowano tutaj 1000 lat temu. Stare miasto z koncentrycznie ułożonymi ulicami i białymi błyszczącymi w upalnym południowym słońcu kamieniczkami położone jest na wzgórzu, co z oddalenia stanowi niezwykle malowniczy widok. Można błądzić sennymi wąskimi uliczkami, podziwiać tonace w kwiatach balkony i patia, wstąpić na świetne orechiette, tutejszą specjalność, oraz pyszne wino, z którego Locorotondo słynie. Spacer tym przyjemniejszy, że nie ma tu tłumu turystów. To moje ulubione apulijskie miasteczko. Warto wiedzieć, że centrum historyczne Locorotondo szczyci się członkostwem elitarnego klubu Najpiękniejszych Włoskich Miejscowości, założonego w 2001 roku i zrzeszającego najładniejsze miasta Italii.

Okrągłe Miejsce.

 

W Locorotondo jest sennie i pusto. I pięknie.

 

 

Palazzo Morelli w Locorotondo.

 

Martina Franca – muzeum baroku pod chmurką

Położone zaledwie kilka minut drogi od Locorotondo Martina Franca jest perłą baroku. Bogato zdobione kamieniczki z pięknymi, kutymi w metalu balkonami typowymi dla południowej Apulii i zabytkowymi portalami z rzeźbionego piaskowca wyglądają jak małe pałace, a stoją przy tak wąskich uliczkach, że trudno je ująć w kadrze. Bogactwo miasteczka i jego mieszkańców wywodzi się z faktu, że założona w XIV wieku na górze San Martino miejscowość została przez Filipa, Księcia Taranto, zwolniona z płacenia podatków. Nazwę miasto zawdzięcza swojemu patronowi, świętemu Marcinowi, który opiekował się mieszkańcami w czasie najazdu barbarzyńców, natomiast franca oznacza wolny handel. Odkąd książę otoczył miasto wraz z trzema innymi osadami ufortyfikowanymi murami, Martina Franca zaczęło pełnić funkcje obronne. Mury nie zachowały się do naszych czasów, ale pozostałości obronnych wież można podziwiać do tej pory. Warto powłóczyć się wąskimi uliczkami między barokowymi kamieniczkami, wstąpić do urokliwych galerii z biżuterią i napić się aromatycznego espresso w jednej z kafejek przy Placu Rzymskim.

Barokowe kamieniczki w Martina Franca.

 

Alberobello – miasto trulli

Wszyscy którzy przyjeżdżają do Apulii odwiedzają Alberobello. Turystów przyciągają trulli, charakterystyczne okrągłe domy z kamienia pokryte stożkowatymi dachami. Jedna z teorii ich genezy głosi, iż w czasach feudalnych panująca miłościwie na tych terenach rodzina Acquaviva zaleciła lokalnym chłopom, aby budowali kamienne, okrągłe domy bez zaprawy murarskiej. W razie inspekcji królewskich urzędników mieli konstrukcję szybko rozebrać i dzięki temu uniknąć podatków. Unikalna technika, pomyślana jako tymczasowa, sprawiła, że 1500 trulli przetrwało do dzisiaj. Wyglądają jak scenografia do baśniowej produkcji. Na dachach wymalowano tajemnicze znaki mające według wierzeń chronić domowników przed złymi mocami. Jest nawet trullowy kościół San Antonio, a w jedynym piętrowym trullo mieści się muzeum Trullo Sovrano, w którym można zobaczyć jak w tych bajkowych chatach kiedyś mieszkano.
Alberobello warto zobaczyć i … szybko wyjechać, a włoskie klimaty, wino i pyszne jedzenie smakować z dala od japońskich turystów w innych nie mniej urokliwych miejscowościach.

Trullo w Alberobello. To już brzmi bajkowo.

Dzisiaj w trullach mieszczą się głównie sklepiki z pamiątkami i lokoalnymi przysmakami.

Matera – miasto z Pasji Mela Gibsona

Matera nie należy geograficznie do Apulii, ale położona tuż przy granicy sąsiedniego regionu, Bazylikaty, jest miastem tak osobliwym, że absolutnie nie można jej pominąć. Na czym ta niezwykłość polega? Wszyscy wiemy, że w czasach kamienia łupanego zamieszkiwano w jaskiniach. Podobnie tutaj, na zboczach wąwozu Gravina, w wykutych w miękkiej skale grotach żyli ludzie. A czy wiecie, że mieszkali w jaskiniach aż do… 1954 roku? Nie? Nic w tym dziwnego, bo nie wiedział o tym nawet włoski rząd. Problem wypłynął przypadkiem i okazał się bardzo wstydliwy, wyszło na jaw bowiem, że w cywilizowanym państwie w sercu Europy wegetują w ogromnej nędzy bez wody i prądu z umieralnością niemowląt sięgającą 50% tysiące istot. Zaczęto przesiedlenia do nowoczesnych bloków, ale szło to bardzo opornie. Ludzie wyrwani nagle ze swego otoczenia i rozdzieleni z sąsiadami wracali do swoich nędznych jaskiń. Dzisiaj dwie dzielnice, starsza Sasso Caveoso i Sasso Barisano znajdują się na liście UNESCO. Ceny nieruchomości są zawrotne, powstały tu hoteliki, restauracje, galerie, a widok miasta tak urzekł Mela Gibsona, że zagrało ono Jerozolimę sprzed 2000 lat w jego superprodukcji Pasja. Było gotową scenografią. Matera zaczęła być modna, stała się Europejską Stolicą Kultury 2019.
Miasto piękne, z niezwykłą historią, ale ja wyczuwałam w powietrzu jakąś taką przygnębiajcą aurę. Trzeba je zobaczyć. I nie wracać. Aha, i należy zabrać wygodne buty, nastawić się na strome uliczki, setki schodów i męczący upał.

Sassi di Matera. Gotowa scenografia do filmu o Jerozolimie sprzed 2000 lat. Tu czas się zatrzymał.

 

Jaskinie w wąwozie Gravina zamieszkiwane od czasów paleolitu do 2. połowy XX wieku.

Coraz częściej pragniemy ciszy i spokoju, wolimy uciec od tłumów i wybieramy miejsca nie tak oczywiste, nie chcemy już jeździć tam gdzie wszyscy. Apulia z lazurowym Adriatykiem, malowniczym krajobrazem, poskręcanymi pniami sędziwych oliwnych drzew, upstrzona charakterystycznymi stożkowatymi trullami jest świetną alternatywą dla zadeptanej przez turystów Toskanii. Napływa tu coraz więcej osób, więc koniecznie odwiedźcie ten przepiękny region zanim pojawią się tłumy. My już wyjeżdżając zaczęliśmy tęsknić i wiemy z całą pewnością, że będziemy wracać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *